Jedna z najczęściej sprzedawanych pomp ciśnieniowych do wody czystej.

Używana do podlewania wszędzie tam gdzie mamy ujęcie daleko  ( 40-90 metrów) lub trzeba podnieść słup wody na około 30m w górę.

No i jeszcze do podlewania tawników z użyciem zraszaczy tr\erkotek, które potrzebują ciśnienia minimum 2 bary.

Wysokociśnieniowa pompa zatapialna przeznaczona do podlewania.
Pompa posiada obudowe ze stali nierdzewnej i wielostopniową hudraulikę.
Zastosowano płaszcz chłodzący dzięki czemu poma nie musi być w całości zanurzona.


Podstawa filtra zakończona jest sitem filtrującym.
Multi IP 800 INOX wyposażona została w wyłącznik pływakowy dzięki czemu jej praca sterowana jest automatycznie.
Pompa posiada zabezpieczenie termiczne montowane w uzwojeniu silnika.

Dane:

Podnoszenie m: 30
Wydajność l/min: 92
Moc w: 800
Zasilanie V: 230
Przelot przez wirnik mm: 0,5
Pobór prądu A: 3,5
Króciec: 1/1 1/2"
Wymiary śr/wys mm: 17/36
Waga kg: 8,25

W innym artykule opisano proste sposoby pozyskiwania darmowej wody  - https://domtechnika24.pl/index.php/pompy-do-wody/

Temat jest szczególnie aktualny przy zapowiadanych zmianach w cenach wody. Chodzi o likwidację Wód Polskich, wtedy samorządy zaczną szaleć.

Witam, sezon powoli się zaczyna warto zaopatrzyć się w żyłki bo te w dobrej cenie lubią być niedostępne w sezonie :).

Proponuję zainteresować się żyłką do kosy zbrojoną, ale nie drutem tylko linką z tworzywa.

Bardzo dobra relacja ceny do jakości.

 żyłka do kosy dom techniczny

https://domtechniczny24.pl/%C5%BCy%C5%82ka-do-kosy-spalinowej-zbrojona-skr%C4%99cana-24mm-15-m.html

Żyłka o średnicy 2,4 łatwo się odkręca, jest 3-4 razy wytrzymalsza niż zwykła. Będzie to szczególnie odczuwalne podczas cięcia przy krawęznikach, wycinaniu przy siatce czy ogrodzeniu.

Dzień dobry

Dzisiaj temat filtrowania wody w basenie ogrodowym.
Trochę czasu minęło zanim zabrałem sie do napisania tego tematu. Powód był jeden, po pierwsze musiałem skonstruować bezobsługowy filtr, zamontować go i poczekać na efekt. Bo nie sztuką jest coś zrobić, sztuką jest by to coś zadziałało i spełniło swoją rolę.
Ale od początku.
       Od 10 lat latem kąpiemy się w naszym basenie. Basen jest dość duży, wchodzi do niego prawie 9 metrów sześciennych wody. Stoi w szklarni. Co roku borykaliśmy się z problemem czystej wody, trzeba było sypaś chlor do basenów, i co dziennie czyścić filtr. Rezultaty zawsze były mierne i trzeba było przynajmniej raz w sezonie wylewać wodę. Problemem były przede wszystkim glony, osad na dnie i duże ilości chloru, a nie chciałem, żeby dzieci moczyły się w chlorowanej wodzie. Postanowiłem coś z tym zrobić.
Kiedyś miałem oczko wodne i wykorzystałem filtr biologiczny, który bardzo dobrze dawał sobie radę z filtrowaniem wody. Budowa była prosta, część filtracyjna, na której bakterie przerabiały organiczne części na nim. azot oraz wierzba, która ten azot ( oraz inne składniki) pobierały z wody poprzez rozwinięty system korzeniowy.

       Chwilowo się trochę zatrzymam i podam nieco informacji. Glony rozwijają się wtedy, kiedy w basenie mają pokarm: azot, fosfor, potas i inne mikro i makro składniki. Te składniki są systematycznie dostarczane do wody z skóry kąpiących się i z powietrza. Aczkolwiek glony w odróżnieniu od roślin, nie mają zdolności do magazynowania minerałów. Trzeba stworzyć sytuację niedoboru podstawowych minerałów, aby glony i inne drobnoustroje nie mogły się rozwijać, lub ich rozrost został zahamowany. Tutaj z pomocą przychodzi wierzba, a właściwie jej system korzeniowy, który z wody absorbuje minerały.

       Typowym problemem w konstrukcji bezobsługowego filtra do basenu jest pojemność tego filtra w stosunku do objętości wody w basenie i szybkość przepływu wody.
Przyznam, że nie miałem pojęcia jak do tego podejść i działałem po omacku.
Wstępnym założeniem było:
Filtr ma być estetyczny, bezobsługowy i tani w produkcji i eksploatacji.

 

       Jako filtr posłużył mi plastikowy pojemnik na deszczówkę o pojemności 265 litrów - Woodcan kolor brązowy. Wsad to rurka karbowana bezbarwna 10mm i 20 mm i keramzyt ogrodowy.
Filtr zasila pompa wodna do CO o mocy 90 W. Pompa ma 3 stopnie regulacji.

Filtrowanie będzie się odbywać od dołu w górę. Taki kierunek jest ważny, ponieważ gwarantuje samoistne osadzanie się większych cząstek na wszadzie filtracyjnym. Natomiast w przeciwnym kierunku następowało by samoistne wypłukiwanie osadu.

 

       Woda jest zasysana z dna basenu, przez rurę PCV 50 mm. Następnie pompa tłoczy ją do spodu zbiornika. Tutaj wykorzystałem gwinty wewnętrzne 1" w zbiorniku Woodcan.
Za pompą rozdzieliłem ją trójnikiem z szybkozłączem typu Geko. Poza tym przerobiłem zawór zwrotny 2", z którego usunąłem część sprężyny, tak aby przepływ nie był dławiony. Zawór zamontowałem na wylocie pompy. To rozwiązane jest ważne, bo w mojej konstrukcji powierzchnia wody w basenie jest niższa o około 20 centymetrów niż powierzchnia wody w filtrze. W przypadku zapowietrzenia lub braku prądu woda w filtrze opadła by i doszło by do uszkodzenia systemu korzeniowego. Tego chciałem uniknąć.

Na dno zbiornika położyłem 2 przecięte cegły dziurawki, a na nie dystansową kratkę z tworzywa, tak aby górny wlot był 2-3 centymetry poniżej kratki. Dodatkowo cegły są ułożone tak, aby wpływająca woda wykonywała ruch wirowy wody w lewo lub prawo. Sprawia to odśrodkowe osadzanie się większych zanieczyszczeń na ściankach zbiornika.

 


Na plastykową kratkę położyłem pocięte rurki 20 mm, które zostały umieszczone w 3 warstwowych workach ogrodniczych. Worki uprzednio wymoczyłem bo okropnie śmierdziały.


Potem warstwa pociętych rurek 10 mm. Na to wypłukany keramzyt w workach 2-3 warstwowych.


Na wierzch wycięta ogrodowa kratka z tworzywa.


Całość dociśnięta cegłą kratówką tak, aby tafla wody nie zakrywała jej w całości.
Wylot wody zrobiłem z wentylacyjnej rury 100 mm i króćca do łączenia rur. Wysokość wylotu jest dopasowana do wysokości basenu. W moim przypadku musiałem zrobić podest z cegieł i płyty OSB. Wylot z filtra jest o1 cm wyżej od górnej krawędzi rurki basenu. Dzięki temu woda wypływa bez problemu i spadając napowietrza wodę, co również jest ważne.

 


Ujście w zbiorniku wyciąłem o 4 cm mniejszy, czyli 6 cm. Następnie ogrzałem brzegi w około otworu, tu przydaje się opalarka z regulacja temperatury i dysza do opalarki szczelinowa. Kiedy brzegi byłu miękkie wcisnąłem króciec 100 mm, tak że w zbiorniku zrobił się kołnierz wywinięty do środka. Całość uszczelniłem silikonem. Po 2 dniach napełniłem wodą.

 

 

       I tu zrobiłem pierwszy błąd. Bo nie miałem wcześniej przygotowanych ukorzenionych gałązek wierzby. Zanim wierzba wypuściła korzenie minęło około 30 dni i przez ten czas filtr nie działał tak jak powinien. Woda zrobiła się zielona i byłem załamany :(.
Następnym razem przygotuję, miesiąc przed planowanym uruchomieniem filtra stosowną ilość gałązek wierzby. Gałązki ukorzenię w wiaderku i będą czekać przygotowane do pracy :)

       Zanim filtr zaczął działać, byłem zmuszony dodać chlor i wytrącić glony preparatem do klarowania. Tu wpadł mi do głowy bardzo dobry sposób odkurzania basenu. Bo wiadomo, że wiatr prędzej czy później naniesie pyłu, nasion, owadów i trzeba będzie to wszystko usunąć z dna basenu. Ja jak dodałem chloru i preparatu doklarowania to miałem sporo osadu na dnie. Do systemu odkurzania wykorzystałem króciec wlotowy PCV 50 mm, do niego wcisnąłem 5-cio metrowy wąż do odkurzacza Dedra. Długość jest taka, że obejmuję całą powierzchnię basenu. Na końcu rury jest umocowana prosta szczotka do odkurzania z włosiem, usztywniona rurką z tworzywa. Odkurzanie wykorzystuje siłę ssąca pompy tak, że bez kłopotu zasysa cały osad z dna basenu. Odkurzanie trzeba wykonywać 1-2 razy w tygodniu. Jak była bardzo duża ilość osadu, to woda po odkurzaniu lekko zmętniała, ale na drugi dzień była już czysta.

 

Filtr mojej budowy zaczął działać po 60 dniach. Myślę, że gdybym miał przygotowaną ukorzenioną wierzbę to wystarczyło by 20-30 dni na wytworzenie równowagi biologicznej w filtrze.


W tej chwili woda jest cały czas klarowna, raz na tydzień odkurzam dno.


Filtr będzie działał do paździerika, po spuszczeniu wody z basenu będę musiał go wyczyścić. Ponieważ wkłady są w workach, nie przewiduję większych problemów. Na jesień napiszę jak mi poszło.
Pozdrawiam

Cześć

Piły to chyba jedne z najstarszych narzędzi obok młotka, wykorzystywane przez ludzi. Na rynku można znaleźć całkiem duży asortyment ręcznych pił, w rozmaitych cenach, przeróżnych kształtów i jakości. Jest taka zasada, że im więcej asortymentu na półce tym ciężej znaleźć stosowne narzędzie dla siebie. Fachowiec być może wie, czego szukać, przerobił już wiele pił i ma mniejsze lub większe pojęcie. Gorzej maja osoby sporadycznie pracujące tym narzedziem, wybór w takim wypadku jest niełatwy.
Postaram się przybliżyć trochę ten temat, aby prościej było podjąć decyzję. Zaznaczam że jest to tekst mało obiektywny, bo reprezentuje firmę Dom Techniczny Wieluń. Aczkolwiek klienci którzy nas znają wiedzą, że nie wciskamy kitu - dlatego istniejemy bezustannie od 1990 roku i cieszymy się dobrą opinią na lokalnym rynku, a jest to chyba najlepsza rekomendacja.
Ale wracając do tematu.
Należałoby na początek napisać, że drzewo jest materiałem, które podczas cięcia nie daje gładkiej powierzchni. Zostają na niej włókna, które ocierają o boczne powierzchnie piły wytwarzając opór i temperaturę. Drewno o znacznej wilgotności pozostawia dłuższe włoski a wyschnięte mniejsze.

Piły to narzedzia służące do cięcia drewna. Podczas cięcia - skrawanie realizują krawędzie skrawające na końcach piły, które w dwóch równoległych liniach cięcia odcinają w dół drewno. Aby otrzymać te linie, zęby są rozgięte na zewnątrz od brzeszczota. Jest to słynny szrank :) lub rzaz piły starzy wiedzą o co chodzi. Dzięki temu nacięcie w drewnie jest szersze niż piła, zapobiega to zakleszczeniu się piły w materiale ciętym.
Jeżeli zęby są rozwiedzione szeroko, będzie linia cięcia będzie szersza ( zastosowanie drewno mokre ) , mały szrank - brzeszczot wytnie mniej drewna czyli mały ubytek i szybkie cięcie. Aczkolwiek w przypadku wilgotnego drewna piła będzie się klinować i praca będzie bardzo ciężka.

Odpowierdni rzaz jest pierwszym warunkiem szybkiego cięcia.

Aby cięcie szło sprawnie piła musi mieć ponadto odpowiednio naostrzone zęby. Chodzi w zasadzie o odpowiedni kąt natarcia, skok zębów i geometrię ostrza.

Rodzaje zębów i sposobów ostrzenia:

Zęby proste mają krawędź skrawającą równoległą do kierunku cięcia.
Zęby skośne, jak sama nazwa wskazuje wygięte pod różnym kątem.
Zęby na przemian skośne mają co najmniej 2 krawędzie skrawające ustawione na przemian pod kątem. W takich brzeszczotach dodatkowo koryguje się wierzchołek ostrza. Pozwala to na uzyskanie dodatkowej krawędzi skrawającej co wyraźnie wydłuża żywotność pily. Takie piły pracują do przodu i do tyłu. Czyli cięcie odbywa się w dwóch kierunkach.

Wariantem piły na przemian skośnej jest piła z przerwami między zębami. Takie ostrza mają co jakiś czas wykonane dodatkowe nacięcia pozwalające łatwo usunąć wióry, dzięki temu nie zapychają one ostrza.

Oprócz tego warto wspomnieć o podziałce zęba. Innymi słowy o ilości i wielkości zębów na jednostkę długości cal - TPI.
Mała ilość zębów 2-5 / cal do cięcia zgrubnego drewna mokrego. Do uniwersalnego cięcia drewna budowlanego suchego, 9-11 TPI, dla stolarki, listwy, panele. Bardzo duża ilość do prac modelarskich 13-14 TPI.

Rodzaje pił do drewna:

 

Piły kabłąkowe. To piły używane do szybkiego cięcia mokrego i suchego drewna. Stosowane do prac pielęgnacyjnych w ogrodzie i lesie, do cięcia drewna opałowego. Piła składa się z kabłąka wygiętego z stalowego profilu okrągłego ( nie polecam często się łamią i wyginają ), lub z stalowego profilu owalnego. Kabłąk ma zaczepy do mocowania brzeszczota i system dźwigniowego naciągania brzeszczota. Brzeszczoty są wąskie co minimalizuje problem klinowania się ich podczas pracy. Występują dwa typy brzeszczotów: do drewna mokrego z wyrzutnikiem wiórów i do drewna suchego. Ostrza w tych piłach są hartowane co w dużej mierze przedłuża ich żywotność, ale nie można ich ostrzyć pilnikami ręcznymi.


Podstawowe długości to: 530 mm, 610 mm, 710 mm, 760 mm.

 

Piły ogrodowe jak sama nazwa wskazuje służą do przycinania drzew i gałęzi w ogrodzie, sadownictwie, lesie i szkółkarstwie. Piła ogrodowa składa się z brzeszczotu na , którego końcu umocowana jest rączka. Rękojeść mają niekiedy wewnętrzny otwór do umieszczenia przedłużającego kila lub teleskopu. Takie rozwiązanie powoduje, że możemy je używać do cięcia gałęzi znajdujących sie wysoko. Piły ogrodowa mają najczęściej płaskie lub wklęsłe linie ostrza. Zęby są głębokie i bardo agresywne z odpowiednim rozwiedzeniem. Wskazane jest podczas zakupu sprawdzić czy brzeszczot jest odpowiednio sztywny. Wzorem mogą być piły G-Mam Swedeen lub Irwin. Mają one precyzyjnie i sztywne ostrza redukujące opór w trakcie cięcia. Kształt zębów 3 ostrzowy, zaprojektowany z myślą o szybkim i czystym, wydajnym cięciu.

piła płatnica do drewna

 

Piły płatnice to piły przeznaczone do szybkiego, zgrubnego przecinania dużych elementów z suchego drewna. Ostrze wykonane jest z jednego szerokiego kawałka sprężystej blachy. Ponieważ ruch roboczy w czasie cięcia płatnicą realizujemy od siebie muszą być one odpowiednio sztywne. Rączki w płatnicach są zamknięte i zamocowane w poprzek do linii cięcia. Ponieważ w płatnice używa się głównie w stolarstwie mają one krawędzie rączek ustawione pod katem 45 o i 90 o w stosunku do górnej krawędzi brzeszczota. Dzięki temu można je uzyć jako kątownika. Piła płatnica ma uzębienie  najczęściej skośne z 3 krawędziami tnącymi. Podziałka płatnic to przeważnie 7 zębów na cal - do szybkich cieć, i 11 TPI ( z angielskiego zębów na cal) do cięć dokładnych, małych, delikatnych elementów.

Piły grzbietnice, to piły podobne jak płatnice lecz krótsze i z wzmocnionym grzbietem. Piły te stosuje się do cięć dokładnych w skrzynkach uciosowych. Najczęściej do cięcia listew drewnianych, z materiałów drewnopochodnych i z tworzywa. Piły grzbietnice maja bardo drobne zęby 11-12 TPI.

Piły do otworów i cięć po łuku. Konstrukcja podobna jak płatnic. Brzeszczot jest bardzo wąski i zakończony na ostro, czymś na kształt wiertła.

Piły ręczne jak większość narzedzi posiada ostre krawędzie, które mogą być niebezpieczne w użyciu, dla tego warto być skupionym i zachować zdrowy rozsądek podczas pracy.
Pozdrawiam

    Technika filtrowania wody odwróconą osmozą.


    Weną do napisania tego artykułu jest obserwacja ludzi w marketach kupujących na masową skalę tanią wodę w butelkach. Czemu to robią? - bo chcą mieć czystą wodę do picia, gotowania itd. Nie wiem czy wiedzą, ale w butelkach jest kranówa oczyszczona przemysłowymi filtrami odwróconej osmozy i uzdatniona. Taką samą wodę można sobie zrobić samemu kupując domowy zestaw np. RO6. Jeszcze kilka lat temu takie filtry kosztowały ponad 600 zł. Dziś ze powodu rozpowszechnienia technologii cena spadła o prawie połowę. Tak samo filtry wymienne i membrana odwróconej osmozy są już znacznie tańsze. Innymi słowy eksploatacja i wymiana filtrów nie obciąży tak naszej kieszeni.
Wracając do tematu napiszę, czym jest proces odwróconej osmozy.
Aby zrozumieć, czym ona jest trzeba cofnąć się do szkoły, a dokładnie na lekcję biologii i przypomnieć sobie proces osmozy naturalnej.


    Polega ona na samoistnym wnikaniu rozpuszczalnika przez błonę półprzepuszczalną w kierunku roztworu o większym stężeniu (w przypadku, gdy układ tworzą roztwór i rozpuszczalnik lub dwa roztwory o różnym stężeniu). Ciśnienie zewnętrzne równoważące przepływ osmotyczny zwane jest ciśnieniem osmotycznym charakterystycznym dla danego roztworu. Jeśli po stronie roztworu o wyższym stężeniu wytworzy się ciśnienie hydrostatyczne, wyższe niż osmotyczne, rozpuszczalnik będzie przenikał z roztworu o większym stężeniu do roztworu rozcieńczonego, a więc odwrotnie niż w przypadku osmozy naturalnej. Taki proces nazywamy odwrócona osmozą (z ang. reverse osmosis). Co nam to daje? Ze względu na rosnące skażenie środowiska, w tym wody i jej ujęć mamy możliwość pozyskana wody pozbawionej zanieczyszczeń, lub znacznego ograniczenia zanieczyszczenia tej wody.
Membrana RO skutecznie ( 90-99%) usuwa min: metale ciężkie, bakterie, rtęć, ołów, kadm, stront, cyjanki, chlorki, bromki, arsen i inne. Dzieje się tak ponieważ ścianki membranymają mikro pory o średnicy znacznie mniejszej niż wyżej wymienione cząsteczki.

Filtr odwróconej osmozy RO6


    Skuteczne pozyskiwanie wody to proces kilkuetapowy. Najbardziej skuteczny w domowych warunkach jest sześciostopniowy system RO6.
Pierwszy etap filtrowania to zgrubne dwa filtry sznurkowe 25 i 5 mikronów, oraz filtr węglowy.


    Kolejny etap to membrana odwróconej osmozy. Jest ich pare rodzajów w praktyce najczęściej używa się tą z numerem 75. Ma ona wydajność na poziomie 75 galonów, inaczej około 280 litrów na dobę. Tu sie trochę zatrzymam. Woda po przejściu przez membranę RO jest niejako całkowicie pozbawiona minerałów a picie samej takiej wody nie jest korzystne dla naszych organizmów. Na dowód przytoczę spostrzeżenie pewnej osoby, która przetestowała to niejako na sobie. Wybierając się na całodniowe wycieczki rowerowe piła wodę butelkowaną o zawartości minerałów 150-300 mg/litr. Czyli taką Po RO i szybkim mineralizatorze. Osoba ta zaobserwowała, że pod koniec kilkugodzinnej jazdy miała częste skurcze. Było to efektem braku magnezu w organizmie. Kiedy przestawiła się na wodę źródlaną o wysokiej zawartości minerałów około 1500-1700 mg/litr problem zniknął. Wniosek z tego taki, że powinno się unikać wody bezpośrednio z RO i na takiej wodzie bazować. Oczywiście jedna szklanka nikogo nie zabije.
Żeby była jasność mam na myśli picie czystej wody z RO. Jeżeli taką wodę użyjemy do zaparzenia np. ziół to wzbogacimy ją o gigantyczną ilość wartościowych składników lub jak do tej wody wciśniemy odrobinę soku z cytryny. Problem ten po części rozwiązuje mineralizator.Jest to następny element systemu. Jest on wypełniony dolomitem i ma za zadanie wzbogacić wodę o podstawowe minerały.

    Ciężko jest dokładnie napisać, jaki stopień zmineralizowania daje ten wkład, ale jest to w granicy 50-250 mg/litr. Ważne jest, aby mineralizator był ułożony w pionie.

Oto tabelka opisująca poziom zmineralizowania wody:

Klasyfikacja wód opakowanych wg stopnia mineralizacji (ogólnej zawartości składników rozpuszczonych)
Bardzo niskozmineralizowane: < 50 mg/l
niskozmineralizowane: > 50 –500 mg/l
średniozmineralizowane: > 500 –1500 mg/l
wysokozmineralizowane: > 1500 mg/l

    Jak widać woda z RO po mineralizatorze klasuje się w dolnej lub w środkowej granicy wód niskozmineralizowanych.
Jednym z trafnych rozwiązań powodujących że woda będzie mocniej zmineralizowana jest zamontowanie mineralizatora w pozycji stojącej. Wiem, że pierwotne ułożenie RO6tego nie przewiduje, jednak Pmyślmy:
Mineralizator to tuba z dolomitem, po jakimś czasie dolomit sie wypłucze i osiądzie na dnie. Natomiast na górze wytworzy sie wolna przestrzeń i woda będzie przepływać nad dolomitem. Mineralizator w orientacji pionowej umożliwi przepływ wody przez dolomit, aż do jego zupełnego wypłukania.

    Ostatnim elementem jest zbiornik buforowy. Podczas jego używania trzeba pamiętać, aby raz na 2-3 lata poddać układ i ten zbiornik dezynfekcji. Ja robię to w ten sposób, że wyciągam stare filtry i membranę, łącze wszystkie węże, do zbiornika pierwszego kielicha dodaje chloru do uzdatniania basenów ( wystarczy 1/10 tabletki}. Jak chlor w kielichu sie rozpuści to powoli odkręcam wodę do całkowitego napełnienia zbiornika. Pozostawiam na 1-2 godziny i wylewam wodę. Następnie znowu napełniam i tak do momentu, aż z kranika będzie lecieć woda bez zapachu chloru. Niekiedy trzeba przemywać 5-6 razy.
Do zdezynfekowanego układu instaluję filtry, nowa osmozę i nowe filtry liniowe i gotowe.

    Nie ma, co panikować, na pewno woda z RO zapobiegnie kamienicy nerkowej, herbata, kawa, kompot czy zupa smakuje wyśmienicie. Najistotniejsze, że woda jest pozbawiona metali ciężkich a co one robią z naszym organizmem nie musze pisać. Tak jak z każdą nowinką techniczną należy cos poczytać, czasami pokombinować i można z niej korzystać bez obaw.


    Pozdrawiam :)

 

Cześć
          Prędzej czy później każdego z nas złapie remont. Obywatel już tak ma, że nie może pędzić żywot non stop w tym samym otoczeniu, uwielbiamy zmiany. Można przerobić barwę ścian, czasem wystarczy nawet poprzestawiać meble czy też zawiesić coś na ścianie. Może to być drobiazg z wczasów, dowolny obraz albo gadżet. Czasami należy coś zamienić, bo się zmarnowało, albo kiepsko działa. No tak było u mnie z drzwiami, zaczęło się od tego, że ocieplaliśmy budynek i przedsiębiorstwo, która nam to wykonywała myła budynek z zewnątrz myjką ciśnieniową , bo mieliśmy pomalowane całość wapnem i podłoże nie było spójne.

Tak się fachowcy przykładali do roboty, że myjąc ściany polecieli dodatkowo drzwi wejściowe i futryny. A toć ta woda zapiernicza z ciśnieniem 100 atmosfer, albo więcej. I ta woda powciskała się między drzwi i futrynę, zatopiła posadzkę. O ile wodę wokoło drzwi wejściowych da się wytrzeć ścierką to tą, która weszła między futrynę i mur i tą, która została wtłoczona w drzwi gorzej. Na konsekwencja nie trzeba było długo czekać. Po paru dobach zanotowałem, że klamka do drzwi ciężko chodzi i drzwi trą o krawędź zaczepu. Ciężko było przekręcić klucz w wkładce. Musiałem dociskać klamkę i wtedy dało radę.

 


        Po pewnym czasie wszystko zaczęło powracać do normy, tylko pojawiła się dziura między zawiasami i futryną. Nieco przypiłowałem pilnikiem tą blaszkę gdzie wchodzi zaczep zamka, jak się przekręca wkładkę i jakoś tam było. Kłopot zaczął się zimą, jak spadał śnieg i mocno wiało to w niejedynym miejscu wpadało nam do wnętrza. Nie pomogły uszczelki, bo jak uszczelniłem od strony zawiasów to mi się drzwi nie chciały zamykać, a jak zamknąłem na siłę to się pojawiła szpara od strony zamka. Czyli kicha, futryna pogięta, drzwi zwichrowane, trzeba wymienić. Naturalnie nie w zimie, ale na wiosnę. I tak się przymierzaliśmy do drewnianych, aluminiowych. Wybór padł, na aluminiowe, bo się nie powyginają jak je zaleje. Jedyną wadą jest to, że nie ma tak obszernego wyboru klamek jak w wypadku drzwi drewnianych, jedynie wkładki są takie same, no, ale coś za coś. Jeżeli już mowa o wkładkach to zaleca się przy doborze pomierzyć sobie odległości od środka drzwi do brzegu szyldów. W przypadku drzwi aluminiowych zewnętrznych nie ma wkładek standardowych, rozmiary są różne. My wybraliśmy wkładkę z jednej strony gałka od wewnątrz a z drugiej normalnie klucz. Jak co to można szybko zamknąć od wewnątrz na gałkę a nie bawić się kluczem.

Czołem
Często spotykamy się w sklepie z problemem klientów dotyczącym wyboru właściwej wkładki do zamka drzwi. I nie chodzi mi tutaj o sprawę czy wkładka ma być zwykła czy antywłamaniowa bo to sobie użytkownik sam musi postanowić. Tylko o wymiary wkładek. Aby dobrać poprawnie wkładkę trzeba: zmierzyć odległość od brzegu drzwi do osi zamka „a” od strony wewnętrznej. Do niniejszego wymiaru doliczyć grubość szyldu. Otrzymany wymiar „A” jest minimalnym wymiarem wkładki od strony wewnętrznej, można dodać 2-3 mm. Analogicznie powinno się postąpić od strony zewnętrznej "b" plus rozmiar szyldu wychodzi „B” najmniejszy wymiar wkładki od strony zewnętrznej. Zwrócić szczególną uwagę na głębokość szyldu zewnętrznego, można do tej wartości dodać parę milimetrów 2-3 mm. Jeżeli wkładka będzie wystawać trochę więcej niż powierzchnia szyldu to nie szkodzi, nie będziemy rysać kluczem powierzchni szyldu, ale nie za wiele. A mosiężne szyldy są zwykle lakierowane i po pewnym czasie nieładnie to wygląda.

Witam ponownie
      Po poprzednim rachunku za wodę oznajmiłem dosyć. Aby Polak musiał płacić tak ogromne sumy za wodę, która jest krajową, własnością. Mam na myśli nas Polaków. I co da się zrobić? W samej rzeczy samemu uzyskać wszystkimi możliwymi sposobami wodę. Po pierwsze woda leci za darmo z nieba, wiem tego typu truizm, ale w obecnych czasach niekiedy należy się cofnąć w rozumowaniu do dawnych czasów. W owym czasie pożywienie nie nabywało się w sklepach tylko samemu organizowało. Jednakowo wodę.
      Ale do rzeczy, z chmur leje gratisowa woda, wystarczy ją zebrać do zasobnika a dalej pompa do wody, wąż i gotowe. Da się nawadniać ogródek, krzaczki, kwiatki i co popadnie tam, kto ma. Zbierając wodę można skorzystać, rynny, z których okazale sika się woda.

 


      Inny sposób to studnie, i tu są dwa, no trzy rodzaje. Jedna główna, trzeba wykopać na taką głębokość, aby woda gruntowa mogła nalecieć, i wtenczas można wsadzić pompę głębinową. Taka pompa wytwarza ciśnienie, jest to pompa zanurzeniowa. Drugie rozwiązanie to hydrofor. Czyli pompa zewnętrzna, która zasysa wodę z studni i tłoczy ją pod ciśnieniem na duże odległości. Są takie pompy hydroforowe, które umieją pchać, tłoczyć wodę na 100 metrów w górę ( hydrofor mh inox 2500).


Inne studnie to studnie chłonne, czyli takie, które nagromadzają wodę z systemu odwodnienia, drenażowego dookoła domu lub z łąk. Te studnie mają tą wadę, że w okresie suszy są przeważnie puste. Odmienny typ studni to kolektorowe, aczkolwiek inaczej powinno się na nie mówić zbiorniki kolektorowe. Do takich zasobników odprowadza się wodę z rynien, zwykłych ścieżek opadowych. Studnie takie zbierają wodę płynącą po powierzchni. Są w większości wypadków uszczelniane od wewnątrz żeby nazbierana woda nie wyciekała na zewnątrz do podkładu. Z wszystkich tych studni wolno pompować wodę zwykłymi pompami zanurzeniowymi, wirnikowymi, które nie dają ciśnienia, ale mają nielichą efektywność. Pompy zanurzeniowe mają różne zdolności pompowania wody na różne wysokości. Z reguły jest to wysokość 6 metrów, przy takich najtańszych (wq 180f, wq 450 f). Inne pompy mogą pompować wodę nawet na wysokość 26 metrów np.: WQ 3-24-0,75.


      Takie podejście do akumulowania wody jest jak najbardziej przemyślane, uniezależnia nas od systemów wodociągów, które mogą za sprawą naszych genialnych polityków trafić w całkowicie prywatne łapy a wtedy może być ciekawie. Tak czy inaczej zaczynam akumulować wodę, pompować, podlewać i tyle. A jak by, co to przelewanie wody pompami elektrycznymi można zastąpić pompowaniem pompami ręcznymi. Trzeba się, co prawda namachać, ale wszak ruch to zdrowie, takie pompy ręczne do wody nazywane skrzydełkowymi są robione w kilku odmianach, zależnie od efektywności np. KN-1 ma wydajność 17l na minutę, a najogromniejsza KN-5 53/ litry na minutę, jedynie co to trzeba wymienić rączkę bo te co wstawiają to lipa straszna. Najlepiej kupić sztyl do łopaty wywiercić otwór na rączkę i zabezpieczyc opaską ślimakową . Niewątpliwie wydajność zależy od naszej kondycji.

          Nie wierzyłem, że na jakość wiercenia ma faktycznie wielki wpływ, nie jedynie wiertło, jego kształt ostrza, ale także wiertarka, a konkretniej technika wiercenia. Chodzi mi o to czy wiercimy z ręki czy na wiertarce stołowej. Ale od początku.
Potrzebowałem wywiercić około 441 otworów o średnicy 3,2\3,3 mm w płytce stalowej 2mm grubości. Na początku zacząłem wiercić z ręki, ale po ponownym zniszczonym wiertle zacząłem się zastanawiać nad ulepszeniem sobie roboty. W sklepie mam: DEDRA Wiertarka stołowa DED7707 -350W i jeszcze kilka innych, ale, że ta jest najtańsza a ja chciałem wiercić cienkim wiertłem to wybrałem tą.

         Na wiertarkach stołowych wolno wiercić z niewielką prędkością, ale za to z dosyć dużym posuwem i wciąż ten posuw jest w jednym kierunku. Zaowocowało to tym,że pojedyńczym wiertłem wywierciłem około 358 otworów bez ostrzenia! Jak wierciłem to miałem wrażenie, że wiertło się wciska w blachę i wchodzi jak w masło, jak dla mnie sensacja? Takie wiercenie ma wprawdzie ograniczenia, bo nie przeniesiemy wiertarki stołowej na działkę i nie wywiercimy otworu w słupku ogrodzeniowym:).
Czyli wiertarki ręczne są mobilne można je wszędzie użyć, pod warunkiem, że mamy pedłużacz i prąd. Ale wiercenie wiąże się z większym zużyciem wierteł. Więc wiertarka stołowa do warsztatu, a wiertarka ręczna do pozostałych robót.
Po jakimś czasie:

        Tak się zdarzyło, że musiałem zrobić około 2140 otworów w blaszce 1,4mm wiertełkiem 2,1mm, tylko wiertło NWKa Baildon wytrzymało. Włączanie i wyłączanie wiertarki zamontowanym oryginalnie wyłącznikiem to koszmar, przede wszystkim jak jest mróz, ta plastykowa pokrywka robi się strasznie twarda. Jak się robi parę otworów to nie ma znaczenia, ale jak trzeba dokładnie wywiercić kilka tysięcy to pojawia się przeszkoda. Dobrym wyjściem jest wyłącznik przy nodze.
Zdecydowałem sam zrobić takie coś, za niewielkie pieniądze.
Nabyłem włącznik do dzwonka domowego, jakaś masywna deska jako podstawa, dwie małe: jakaś podpórka pod stopę} druga pod palce, żeby noga nie dyndała w powietrzu. I trochę skóry na sam wyłącznik, kawałek przewodu wtyczka i gniazdko. A i ponieważ styki są delikatne to nie można tego wynalazku zastosować do mocnych wiertarek stołowych, moja wiertarka stołowa Dedra DED7707 ma 350W więc nie ma problemu.

Przełącznik jest rewelacyjny w użyciu, i bezpieczny, w dowolnej chwili można go wyłączyć. Po zmontowaniu tak się prezentuje:

otwornica do metalu i drewnaKłaniam się
I raz jeszcze moja wkrętarka i dopiero co nabyty komplet otwornic do metalu i drewna umilił mi życie, i mam wymówkę żeby w przyszłości kupić coś do warsztatu. Ale od początku.
        Każdy z nas lubi wyjść na rześkie powietrze, nie znam człowieka, który by lubił żyć w cuchnącym pomieszczeniu, pełnym pleśni i smrodu. Na razie w sezonie zimowym, znaczna część polskich domów zaczyna takie pomieszczenia przypominać. Sami tego nie wyczuwamy, bo człek przyzwyczaja się do własnych zapachów, ale ktoś z boku od razu poczuje nieświeże powietrze. Dzieje się tak, od czasu gdy w Polsce zaczęto wymieniać stare nieszczelne okna drewniane, na super hermetyczne okna plastykowe. I tu taka mała uwaga, nasze stare bloki lub mieszkania nie były konstruowane z skutecznie działającym rozkładem wentylacji, dlatego że nieszczelne okna nam to zapewniały.
I mamy stare pomieszczenia, mieszkania z nowymi oknami i na dodatek ściany budynków oklejone styropianem. Zechciej zrobić takie doświadczenie, dwa jabłka jedno położyć na parapecie, a drugie zawinąć w worek foliowy i również położyć na parapecie. Po tygodniu zauważycie, co dzieje się z jabłkiem bez wentylacji. Podobnie jest w naszych domach. I zaczyna się pojawiać na ścianach pleśń, a jeszcze jak się, wygipsuje ściany to już zupełnie.         Więc biegną panie i panowie i kupują w sklepach chemicznych środki na pleść, na ogół na bazie podchlorynu sodu, i nie dość, że trują nas pleśnie to jeszcze chlorem trujemy się sami. A problem nie leży w tym.
Co gorsza są ludzie, którzy aby zaoszczędzić na energii cieplnej zaklejają nieliczne otwory wentylacyjne, żeby ciepło nie uchodziło, zgroza. Nie tędy droga.
Ciało człowieka potrzebuje czystego powietrza (czasami wentylacja się nie sprawdza, w szczególności jak sąsiad pali śmieciami, ale to tak na marginesie) do poprawnego funkcjonowania, powietrza pozbawionego zanieczyszczeń, obfitego w tlen.
Wentylacja bazuje na dostarczeniu powietrza do pomieszczenia i usunięcia zużytego powietrza. Dlatego nie można poprzestać na nawietrzakach, lub wyłącznie kratce wentylacyjnej. O ile mamy taką kratkę.
        Jeżeli jest WYJŚCIE to konieczne jest też WEJŚCIE. W starych budynkach, jeżeli jest wyłącznie kratka w ubikacji i kuchni to powinno się w każdym oknie zainstalować nawietrzaki i w drzwiach między pokojami, nawiercić otwory, aby powietrze mogło się swobodnie przemieszczać. Ja uczyniłem tak w wszystkich drzwiach i oknach i problem znikł. Wystarczy wkrętarką akumulatorową za pomocą otwornicy do drewna i metalu zrobić otwory i zamaskować je rozetami z tworzywa, są takie otwornice do metalu w kompletach albo na sztuki. Wybrać trzeba średnicę otwornicy ociupinę większą od rozetek. Wygląda to estetycznie i jest funkcjonalne. Jest trochę zimniej, ale wystarczy się odrobinę cieplej ubrać i delektować świerzym powietrzem i nie zapominać o spacerach i wietrzeniu przed spaniem.

To tyle